Rozmowa z Vassulą przeprowadzona przez Paula Boucharda, dyrektora czasopisma “Informateur catholique “ (IK) (numer z 7 lipca - 17 sierpnia 1996, str. 2-3)

«Bóg rozszerza Swe dzieło, jak to przyobiecał»


IK: Vassulo, jak przeżyłaś fakt, że w październiku ubiegłego roku ukazała się Notyfikacja Kongregacji ds. Nauki Wiary?

V: Z psychologicznego punktu widzenia powinno mnie to było zniszczyć. Po licznych okresach prześladowań, ten był najpoważniejszy. Gdybyśmy patrzyli na to wydarzenie jedynie z ludzkiego punktu widzenia, to naprawdę powinno mnie ono załamać. Tymczasem doświadczenie to zbliżyło mnie do Boga. Sprawiło, że jeszcze głębiej wniknęłam w Jego tajemnicę. To moc Boga mnie podtrzymuje. Wewnętrzny pokój, który już mam, jeszcze bardziej się rozwinął. Najmocniejsze i najgłębsze orędzia – jakie otrzymałam od Pana – to były właśnie te, które dał mi po Notyfikacji. Dotyczą one siedmiu darów Ducha Świętego i Niepokalanego Serca Maryi.

IK: Co najbardziej cię zraniło w tej Notyfikacji?

V: Notyfikacja była ciężkim doświadczeniem. Jednak to nie Notyfikacja była najbardziej raniąca. W Szwajcarii przez całe tygodnie publikowano w różnych czasopismach oszczerstwa, zniewagi, kpiny na mój temat i moja rodzina została przez to zniesławiona. Na przykład w wielkim dzienniku szwajcarskim opublikowano pełen kłamstw artykuł zatytułowany: “Vassula - gorszycielka!” To było straszne. Nie sądzę, aby mogło mi się przytrafić jeszcze coś gorszego. Uczyniono już chyba maksimum, aby mnie zniszczyć. Gdyby jednak coś podobnego się zdarzyło, nie będę się tym przejmować. To jest tak, jakby mnie to nie dotykało. To nie dosięga nawet najmniejszego włosa na mojej głowie.

IK: Czy stałaś się obojętna?

V: Nie! Mówi się, że te orędzia są prywatnymi przemyśleniami. To niemożliwe! Aby coś rozmyślać, trzeba mieć bazę. Ja jednak – jak wiesz – nie miałam nigdy takiej bazy. Orędzia przepełnione są teologią. Musiałabym ją studiować. Jeśli dobrze przeanalizuje się mój przypadek, pozna się, że to nie są moje przemyślenia.

Jestem przekonana, że te orędzia nie są moim dziełem, lecz dziełem Boga. I tak naprawdę ludzie – którzy są niczym, którzy są tylko prochem – prześladują Wszechmogącego i zwalczają Jego Dzieło. To dlatego się nie boję i trwam w pokoju. To jest Jego Dzieło. On mnie uprzedził, że przejdę przez doświadczenia, lecz dodał również: ‘Znany jestem z obalania wszelkich przeszkód. Znany jestem z obalania królów, z wykorzeniania całych królestw. Nic nie może przeszkodzić Memu Słowu w przejściu.’

Wiem, że kiedy Bóg czegoś pragnie – a On chce, aby Jego orędzie rzeczywiście dotarło do wszystkich zakątków świata – nic nie będzie Go mogło zatrzymać. Nie będziesz mógł Go zatrzymać, to bezużyteczne. Pewnego dnia zdasz sobie sprawę – lecz będzie już za późno – że walczyłeś z Bogiem. To dlatego nie straciłam ufności i zachowałam pokój. Pan jest moim wsparciem.

Jestem człowiekiem i oczywiście odczuwam. Sposób, w jaki mnie potraktowano, a zwłaszcza te oszczerstwa w prasie mogły mnie zniszczyć, załamać. Prześladowania jednak, jak ta Notyfikacja, są jak policzek: w danym momencie boli, przez jakiś czas jest czerwony ślad, a potem to mija.

IK: Czy Notyfikacja zatrzymała rozpowszechnianie “Prawdziwego Życia w Bogu”?

V: Nie, przeciwnie! Anulowano trzy spotkania, lecz nieco później zostały wznowione w tym samym rytmie, jaki jestem w stanie wytrzymać. Kilka tygodni później pewien wietnamski kapłan zatelefonował do mnie, aby poprosić o pozwolenie na przetłumaczenie wszystkich tomów na jego język. Dobrze znał Notyfikację, jednak to go nie powstrzymało. Nieco później rozpoczęło się tłumaczenie orędzi na rumuński i na rosyjski [w pełnej wersji].

IK: Jak została odebrana Notyfikacja w grupach prawosławnych?

V: Grupy osób prawosławnych, które nawróciły się pod wpływem lektury Prawdziwego Życia w Bogu, były bardzo przygnębione. Dzięki tym Orędziom zaczynano w nich właśnie rozumieć rolę Papieża i katolicyzm – i oto poczuli się potępieni i osądzeni przez Kościół katolicki, do którego się zbliżyli. Zastanawiali się, jak tu mieć zaufanie do tego Kościoła. Mówili: skoro katolicy postępują w ten sposób jeszcze przed zjednoczeniem, co z nami uczynią potem?

IK: Vassulo, skąd się biorą te prześladowania? Dlaczego Kościół katolicki odrzuca taką osobę jak ty, całkowicie oddaną sprawie jedności, osobę, która może najbardziej przyczynić się do wzajemnego zbliżenia fundamentów ludu Bożego, katolickiego i prawosławnego?

V: Duch Święty nigdy nie był tak prześladowany, jak to ma miejsce w naszych czasach. To dzieje się w najwyższym stopniu, w sposób szalony. Nigdy w swojej historii Kościół nie znalazł się w sytuacji, w której wiara była tak bardzo zagrożona ze wszystkich stron. Wyznaje się zewnętrznie prawdy wiary, lecz – jak mówi św. Paweł – pozbawia się je Tego, który jest ich mocą, tzn. Ducha (2 Tm 3,5).

Żyjemy w epoce, w której górę wziął racjonalizm. Jednak równocześnie Duch Święty nigdy w historii nie działał tak mocno jak dzisiaj. Działa On dziś na całym świecie, a nie tylko w jednej parafii czy w jednej wspólnocie. Duch Święty ogarnia dziś cały świat. W czasie moich podróży widzę różnicę. Nie mówię, że zmiana dokonuje z dnia na dzień, lecz – z miesiąca na miesiąc.

Myślę na przykład o grupie na Rodos. Była to grupa bardzo poważna, ortodoksyjna, składająca się z ludzi bardzo zasadniczych. Codziennie o godzinie 20.00 spotykali się na modlitwie: odmawiali różaniec, czytali Pismo Święte i rozmyślali nad orędziami “Prawdziwe Życie w Bogu”. Grupa ta była bardzo wierna.

Nagle stało się tak, jakby powiał wiatr... Z ludzi surowych stali się charyzmatykami. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy ich ujrzałam: jeden ma dar proroctwa, inny słowa poznania, jeszcze inny śpiewa piękne kantyki w nieznanym języku. Jeszcze jedna rzecz się im przydarza: wpadają nagle w spoczynek w Duchu. Nikt nie przyszedł do nich, aby ich pouczyć o odnowie charyzmatycznej. Czasem wpadają w spoczynek w Duchu już na sam dźwięk imienia Jezus. Również mój syn wpada w spoczynek w Duchu po przyjęciu Eucharystii. Niemalże biegnie więc gdzieś w głąb kościoła po Komunii św., aby nie niepokoić obecnych. Niedawno w okresie wielkanocnym 3 osoby z tej grupy, jakby ścięte powiewem, upadły równocześnie i w tym samym momencie przeżywały mękę Jezusa.

Takie zjawiska mają miejsce nie tylko na Rodos. To jest całkiem nowe w kościele prawosławnym. Tak się dzieje też w różnych miejscach na świecie. Dary i charyzmaty będą się coraz bardziej ujawniać. Nie należy się temu dziwić, bo jest to wypełnienie obietnicy Jezusa i również spełnienie prośby Jana XXIII, który modlił się o nową Pięćdziesiątnicę.