Z okazji 1900-lecia powstania Apokalipsy na Patmos (95-1995)

Refleksje o charyzmacie prorockim w naszych czasach: Stawką jest zbawienie dusz...

Z okazji pielgrzymki na Patmos w związku z 1900-leciem powstania Apokalipsy św. Jana na tej zalanej promieniami wyspie, w sierpniowym słońcu, znalazłem stosowną oprawę do napisania tej refleksji o charyzmacie prorockim w naszych czasach.
Pośród uczestników także i Vassula Ryden wniosła swój własny charyzmat przepowiadania Chrystusa i wzywania do nawrócenia. Jak się wydaje, została ona wybrana, aby ukazywać, że Bóg jest bliżej nas, niż myślimy, i że ta odległość, która oddziela tak wiele dusz od prawdziwego życia w Bogu, którego imieniem jest Miłość, ma być może coś wspólnego z odstępstwem, jakiego świadkami wszędzie jesteśmy. Pisma Vassuli zredagowane pod Bożym natchnieniem ujawniają dwa rodzaje literackie: styl Pieśni nad Pieśniami i Apokalipsy. Ograniczymy się tutaj do konkretnego i szczegółowego świadectwa bez komentowania tekstów.

Drzewo po owocach się poznaje

Lektura książek Vassuli wywołuje nieoczekiwane i trwałe nawrócenia – jak w wielu innych przypadkach mistycznej tradycji katolickiej, a szczególnie od 50 lat (Gabriela Bossis, Maria Sevray, Angelika Millet, Maria Valtorta i inne). Vassula daje świadectwo tak przez pisma, jak i przez słowa. To wymaga, przypomnijmy, postawy wiary. Można by nazwać ją wiarą ludzką, lecz odnosi się ona do treści, których nie może ukazać mistyka czysto naturalna.
Styl jest niezwykły i przepełniony echami biblijnymi. Nie jest to traktat teologiczny, ale teologia jest tu obecna, choć Vassula nie posiada żadnego szczególnego wykształcenia w tej dziedzinie.
Zauważamy, jak wiele istnień ludzkich zmieniło bieg przez lekturę jej książek i dzięki jej świadectwom, zarówno wśród tych spośród osób konsekrowanych, które utraciły poczucie Boga żywego, jak i wśród młodych, na przykład uzależnionych od narkotyków, którzy wszystko porzucili i wyzwolili się.
Vassula Ryden posiada osobowość naznaczoną życiem w świecie i tę naturę – taką jaką ona jest – wykorzystuje łaska, szanując ją. Widzimy kobietę, która pozostaje młoda i wysportowana, nawet elegancka, niestrudzona. Nie jest zakonnicą, lecz matką rodziny. Może zaskakiwać powierzenie takiego orędzia komuś tak mało monastycznemu. Tak samo jak innych zaskoczył widok młodej kobiety, która w męskim ubraniu stanęła na czele żołnierzy, aby dać odpór Anglikom... Jest to jednak faktem. Niektórych – cieszy, inni wolą odmienny styl. Wygląd Vassuli nie skłania do odrzucania z góry religijnego orędzia...
O miłości osobowej Chrystusa, intymności z Bogiem, mówi jako o przeżywanej rzeczywistości, dotykającej szczególnie tych, którzy są oddaleni, a innym – przypomina wymagania życia z Bogiem.
Kiedy myślimy o stracie, jaka dotknęła Kościół wraz z odejściem dziesiątek tysięcy kapłanów i zakonnic w okresie ostatnich trzydziestu lat, trzeba wyciągnąć wniosek, że ani ubiór, ani regulamin nie wystarczą dla zagwarantowania miłowania Boga w sercu.
Zeświecczenie codziennego życia w krajach, które jeszcze wczoraj były na wskroś chrześcijańskie, wstrząsnęło warunkami ewangelizacji. Nowe dary prorockie są więc udzielane, lecz konieczna jest nasza wolna decyzja, aby przyjąć łaskę. Wrażliwość zranionej natury sprawia, że możliwe są wszelkie rodzaje błądzenia. Takie oto są uwarunkowania głoszenia Królestwa.
Chrystus prosił, abyśmy osądzali drzewo po owocach. Oto więc liczne przykłady zebrane podczas podróży na Patmos:
Młody duński teolog luterański pożyczył teksty Vassuli od mnichów prawosławnych na Patmos. Uznał, że rozpoznał głos wewnętrznego wezwania. Zdecydował się zostać katolikiem „z powodu Eucharystii”, która ma centralne znaczenie, jak mówią pisma Vassuli.
Młody Szwed, wykładowca uniwersytecki, zapoznał się z tekstami Vassuli i z miejsca zerwał swoje powiązania. Obecnie jest praktykującym katolikiem, który oddaje na służbę Kościołowi swoje poetyckie uzdolnienia.
Pewien Austriak uzależniony od narkotyków nawrócił się po przeczytaniu pism Vassuli, z którą osobiście się spotkał. Dziś poświęca życie rozpowszechnianiu orędzia miłości, w którym sam odnalazł życie.
Pielgrzymi hiszpańscy na czele z kapłanem, bliskim współpracownikiem biskupa, przybyli na Patmos na spotkanie z Vassulą. Wielu z nich czytało te dzieła, niektórych doprowadziło do Kościoła katolickiego świadectwo osoby prawosławnej, która prosi o zgromadzenie się wokół Piotra!
W przededniu naszego wyjazdu z Patmos, w momencie odmawiania różańca na publicznym tarasie, który wysunięty jest we wspaniałą zatokę, młoda Greczynka studiująca w Anglii fizykę przez przypadek znalazła się w pobliżu. Rozpoczyna się rozmowa, po angielsku. Przyglądamy się zaskakującemu dialogowi pomiędzy młodą dziewczyną a Vassulą. Czasem włączają się inni członkowie grupy. Mająca 27 lat Sofia jest w widoczny sposób zaskoczona tym spotkaniem. Stwierdza, że jest w zasadzie wierząca, lecz wrogo nastawiona do Kościoła i kapłanów. Trwa dyskusja, jej niespodziewana uczestniczka jest poruszona, stawia tysiące pytań, podnosi tradycyjne zarzuty. Można odczuć jej sceptycyzm. Vassula mówi jednak o swoich objawieniach o Trójcy Świętej, o Jezusie, o książkach, które są tłumaczone na 29 języków. Sofia chciałaby wierzyć. Dyskretną ironię jej spojrzeń zastępuje uwaga, gotowość. Widać na jej twarzy zainteresowanie, tęsknotę. Vassula jest starsza, lecz rozmawiają ze sobą jak przyjaciółki. W centrum rozmowy była miłość Boża, miłość Chrystusa. Sofia odchodzi, ale da o sobie znać. Dalej odmawiamy różaniec, przyłączają się dwie nowo przybyłe osoby.
Scenka ta jest znacząca. Dusza mająca dobrą wolę spotkała pełną gorliwości grupę. Świadectwo Vassuli ukazało, że sercem religii jest osobista miłość Boga, Jezusa, który jest blisko i który mówi. Tysiące trudności nie powoduje jednej wątpliwości, mówił Newman, ponieważ rozum odrzuca te trudności, wątpliwość zaś jest wyborem serca. Potrzeba harmonii pomiędzy rozumem a sercem.

Owce znają głos...

Słuchając świadectwa Vassuli lub czytając jej dzieła rozpoznaje się głos. Owce znają głos Dobrego Pasterza posługującego się takimi środkami, jakimi chce, i nikt nie może wyrwać z Jego ręki serc dobrej woli, które z tysiąca powodów oddaliły się od jedynej owczarni.
Niezwykły kryzys ogarniający dziś Kościół dotyka samej owczarni, którą łupieżcy i wilki usiłują opanować, aby rozproszyć stado, zabić je i zniszczyć. Pasterz wysyła więc swoich świadków, aby zgromadzić w tej mgle i nocy to, co zostało rozproszone. Na dźwięk jego Głosu, przekazywanego przez niewypowiedziane środki, to co było stracone, odnajduje się: jedna owca po drugiej, bo każda wołana jest po imieniu. Tę scenę, w której właśnie uczestniczyłem, dorzucam do innych wydarzeń, jakich byłem świadkiem.
Kiedy uczniowie Jana Chrzciciela przyszli znaleźć Jezusa, aby Go zapytać w imieniu Jana, czy należało czekać na kogoś innego, Jezus nie odpowiedział bezpośrednio, lecz odwołał się do dokonanych uzdrowień chorych, do przywracanego przez Niego wzroku ślepym (por. Mt 11,3-6). Uczniowie Chrystusa nie posiadają innych lepszych dowodów autentyczności od tej konkretnej i przekonywującej lekcji.
Wracając do grupy pielgrzymów wspomnijmy jeszcze o wieczorach w Rodos, na antycznym stadionie, na którym 20 czasem 30 osób spotyka się na odmawianiu Różańca. Zapada noc i pod gwiazdami greckiego nieba odmawianie Różańca nabiera szczególnego piękna. Współczesny język grecki nie jest już językiem Ewangelii, lecz czasem w poszczególnych słowach, kiedy na przykład pozdrawiamy Pełną Łaski (Ekaritoméné) bliski jest nam św. Łukasz...
Przed 7 laty ks. Laurentin prosił mnie o przeczytanie pierwszych tekstów Vassuli. Osobiste spotkanie z nią przekonało mnie o autentyczności jej świadectwa. Sama już jej oryginalność przemawia na jej korzyść, bo zbyt wielka zbieżność z innymi doświadczeniami wywołałaby moje podejrzenie o zwykłe naśladownictwo. W świadectwie Vassuli, choć fundament pozostaje klasyczny, jednak forma jest inna, wręcz nieoczekiwana.
Kiedy zakony żebracze w XIII wieku szły walczyć z Katarami, wchodząc na ich własne terytorium, oddaliły od narodu niebezpieczeństwa, z jakimi nie potrafiły się zmierzyć starsze zakony. Dziś sekty wchodzą na terytorium Kościoła i przyciągają po trochu wszędzie na świecie ludzi zagubionych, których nie potrafią przyjąć parafie. Przykład Vassuli Ryden ilustruje strategię łaski, która posługuje się środkami, o jakich byśmy nie pomyśleli, i przynosi owoce.

Próba czasu i doświadczenie zarzutów

W siedem lat po pierwszym spotkaniu z Vassulą zauważam jednolity rozwój świadectwa na korzyść jedności chrześcijan wokół następcy Piotra. Widzę, że wielkie praktyki pobożnościowe, które proponuje Kościół katolicki, są przestrzegane i wcielane w życie: odmawianie Różańca prowadzące do Eucharystii – sakramentu jedności.
Wstępy do jej dzieł napisało między innymi sześciu teologów katolickich, dwóch prawosławnych, dwóch arcybiskupów (katolicki i armeński). Do tej pory zostało jej poświęconych pięć książek i wielka liczba artykułów w bardzo różnych czasopismach, takich jak L’homme nou-veau lub Liberation. Dokumentacja dotycząca Vassuli jest więc imponująca.
Nie brak jednak i ataków. Dotyczą one treści i formy orędzi, a także samej posłanniczki. W odniesieniu do treści orędzi zostały udzielone precyzyjne odpowiedzi na zarzuty. Wiemy jednak, co przydarzyło się np. w Paray-le-Mo¬nial. Objawienia były poważnie kontestowane. Także żyjący w tym czasie św. Jan Eudes nie odniósł większego sukcesu ze wspaniałym świadectwem Marii z Vallées, która była dla niego tym, czym dla wielu w naszych czasach – Marta Robin. La Salette, uznane oficjalnie przez Kościół, pozostaje mimo wszystko znakiem sprzeciwu. Główna widząca, Melania, zredagowała biografię duchową i przekazała prorockie orędzia po objawieniu z 1846 roku, które jeszcze dziś ignorowane są nawet przez odpowiedzialnych za to sanktuarium.
Podróże Vassuli po świecie w towarzystwie o. O’Carrolla są rezultatem nieustannych zaproszeń i stanowią znak nowego oczekiwania duchowego, wymagającego dostosowanych do tego świadectw. Widzimy, jak wypełniają się sale i sanktuaria, żeby słuchać kogoś, kto mówi o Jezusie, o odmawianiu różańca, prosi o jedność wokół Papieża, o uczestnictwo w Eucharystii.
Św. Paweł zaprasza nas do tego, by nie gasić przejawów działania Ducha – przez narzucanie im naszych własnych ograniczeń – i prosi o sprawdzanie ich wartości (por. 1 Tes 5,19-21). Obyśmy nie zasmucali Ducha Bożego. Stawką w tej grze nie jest reputacja jakiejś kobiety, mającej takie słabości jak i my wszyscy, lecz zbawienie dusz, które odkrywają miłosierdzie swego Zbawiciela.

Wnioski

Na zakończenie chciałbym poczynić dwie uwagi:
Jezus, Światłość świata, ukazuje się na różne sposoby, w tym też poprzez prywatne objawienia. Światłość dawana przez Jezusa załamuje się w krysztale określonej duszy, której kształty i czystość różnią się u poszczególnych osób, co wyjaśnia niezwykłą różnorodność świadectw, mających identyczne źródło. To jest prawo wcielenia i Bóg pragnie współpracowników, aby uczynić z nich nowych „Chrystusów” poprzez adopcję, każdego zgodnie z jego własną naturą.
Druga uwaga odnosi się do przyjęcia natchnionych orędzi przez Magisterium, szczególnie w przypadku Kościoła katolickiego. Zdarzało się często, że autentyczni mistycy stawali się przedmiotem wątpliwości, krytyki, a nawet potępienia przez episkopaty lub nawet najwyższe rzymskie instancje.
W Ewangelii znajduje się opowiadanie o dramatycznym doświadczeniu, jakiego doznała Najświętsza Maryja Panna i św. Józef, zwany Sprawiedliwym, pomiędzy zwiastowaniem a narodzinami Zbawiciela. Józef zauważył, że Maryja spodziewa się dziecka, i sądził, że został oszukany. Maryja milczała. Józef postanowił ją oddalić. Doświadczenie to można uznać za straszne dla Matki Bożej i dla tego, który stanie się przybranym ojcem Jezusa. Był to skrajny przykład podobnego doświadczenia, które odnawia się w całej historii Kościoła w stosunkach pomiędzy Magisterium i tymi, którzy otrzymują objawienia prywatne. Magisterium może sądzić, podobnie jak św. Józef, iż musi odrzucić to czy tamto orędzie w trosce o prawdę. Autentyczny mistyk musi więc czasem znosić w milczeniu krzyż tego potępienia, nie odrzucając go, lecz żyjąc z tym sprzeciwem aż do chwili, w której Magisterium zostanie w sposób nadprzyrodzony oświecone.
Joanna d’Arc twierdziła, że poddając w wątpliwość autentyczność swego objawienia naraziłaby się na potępienie. Oskarżona przez trybunał, złożony ze stu doktorów, biskupów i jednego kardynała, została spalona, potem zaś została świętą, drugą patronką Francji.
Pozostaje nam prosić Ducha Świętego, który okrył Maryję Swoim cieniem, aby pozwolił nam przyjąć Swych świadków, nawet jeśli sposób jest nieprzewidziany, nawet jeśli to, co św. Tomasz nazywał «Boskimi zwyczajami», nas zaskakuje i przekracza, jak niebo przekracza ziemię, z której pochodzimy.

Patrick de Laubier