Ks. prof. René Laurentin: «TE OBJAWIENIA NIE SĄ WIARYGODNE!»
Znaki wiarygodności tych orędzi to nadzwyczajne zjawiska i cuda oraz owoce duchowe.
Nadzwyczajne zjawiska i cuda
Nie będę się dłużej zatrzymywał nad znakami i cudami, o których świadczą niektórzy uczestnicy spotkań z Vassulą: zapach (najczęściej kadzidła), światło lub przemiana Vassuli, dostrzeganie oblicza Chrystusa, chwalebnego lub cierpiącego, zamiast jej twarzy. Osoby poważne takie jak ojciec Fros w Chambéry lub Brian Ness w Anglii oraz jeszcze inni, na Filipinach, byli tym wstrząśnięci.
Inne świadectwa dotyczą uzdrowień: znak charakterystyczny dla Jezusa w Ewangelii. Nie były one dotąd przedmiotem badań naukowych, które pozwoliłyby na ich potwierdzenie, ale sami chorzy składają za nie dziękczynienie.
Na przykład mam jeszcze przed oczyma list matki małego chłopca 4,5-letniego, który nazywa się Curt John Dow. Relacjonuje ona uzdrowienie syna podczas spotkania w Missouri u sióstr Franciszkanek. Dziecko było dotknięte chorobą JRA (dziecięce zapalenie stawów). Matka poprosiła Vassulę, aby pomodliła się za chłopca. Vassula była wstrząśnięta widokiem dziecka przygniecionego tak poważną chorobą. Powiedziała do Jezusa: “Zrób coś!” i dotknęła jego czoła, pomodliła się. Chłopiec nigdy nie mówił. Kiedy wrócił do domu, powiedział do matki: “chce mi się jeść i pić”. Potem poprosił ją, aby go ubrała, bo chciałby iść pobawić się z dziećmi w ogrodzie. Zatelefonowała do lekarza, aby stwierdził, co się stało. Wykonał badania krwi. Wszystko było w porządku. “Może pani odłożyć wszystkie leki, syn jest zdrowy” – orzekł. W ciągu miesiąca chłopiec urósł o 5 cm.
Dwie osoby zostały uzdrowione z raka w Irlandii, inne na Filipinach, na Florydzie.
Byłoby dobrze, aby ci, którzy doświadczają uzdrowień, sporządzili dokumentację medyczną. Wtedy argument ten mógłby być wzięty pod uwagę. Na razie wyzwoleni z choroby dziękują Bogu i świadczą jak ślepy od urodzenia z Ewangelii.
Jednak w przeciwieństwie do obiegowych przekonań cud nie jest ani konieczny, ani najważniejszy do rozeznania jakiegoś zjawiska jako nadprzyrodzonego. Prawdziwa nadprzyrodzoność zazwyczaj nie ujawnia się w sposób nadzwyczajny, cudowny czy wyjątkowy. Nadprzyrodzona jest przemiana serc przez życie Boże, to znaczy przez miłość: miłość udzielaną przez Boga. Dotykalny błysk cudu stanowi jedynie dość wyjątkową formę nadprzyrodzoności. Co się tyczy tej sprawy, to w dokumentacji dotyczącej Vassuli znajdują się na razie oświadczenia bez naukowych potwierdzeń.
Owoce duchowe
Według Chrystusa owoce stanowią główne kryterium rozeznania (por. Mt 7,16). Otóż to właśnie owoce zwróciły moją uwagę na Vassulę. Na początku roku 1989 przez przypadek spotkałem osoby o dość odmiennych charakterach, które odnalazły wiarę i gorliwość dzięki czytaniu Prawdziwego Życia w Bogu lub słuchaniu orędzi z kaset. Zatelefonowałem do Vassuli, aby to lepiej pojąć. Potem spotkałem w Irlandii, a następnie w Szwajcarii osoby nawrócone dzięki Vassuli. Jeśli mają czas, chętnie towarzyszą jej w podróżach. Jej oddziaływanie pobudza je. Podczas jej podróży po Irlandii, w listopadzie 1991, było ich około dziesięć, w tym 8 czy 9 narodowości. Osoby te różniły się pochodzeniem społecznym, kulturą i wiekiem. Spośród nich wyróżniał się gracz koszykówki – 2 m i 5 cm wzrostu. Ich podróż nie miała charakteru turystycznego. Jej motywem była modlitwa. W czasie całej podróży wszyscy pościli w piątek o chlebie i wodzie, stanowili doskonałą wspólnotę i byli w dobrym nastroju.
W lutym, z okazji konferencji w Szwajcarii, spędziłem jeden dzień z tymi nowymi przyjaciółmi Vassuli. Było ich 20. Poranna Msza św. u jednej z tych osób należała do najbardziej żarliwych. Potem odpoczynek narciarski w górach, w którym wzięło udział dziesięć osób. W tych różnych okolicznościach podziwiałem głębię ich wiary, modlitwy, dziękczynienia. Wszyscy przeżyli prawdziwe nawrócenie i promieniują szczęściem. Niewielu kapłanom udaje się doprowadzić do tylu nawróceń, ile Vassuli. Duch wieje tam, gdzie chce.
Również inne znaki świadczą na jej korzyść. W latach 1990-1991 Vassula została zaproszona do przeżywania Męki Chrystusa, w piątki około 3 po południu. Doświadczyła stygmatów, co jest częstsze niż nam się wydaje. Odczuwa cierpienie i śmierć Chrystusa, lecz bez zewnętrznych znaków fizycznych. Byłem tego jeden raz świadkiem. Cierpi mocno, lecz nie ma w tym nic teatralnego, spektakularnego: wielka prostota, bez lęku przedtem oraz bez zwracania na siebie uwagi potem. Jest w tym czasie nieobecna, przeżywa Mękę. To bolesna ekstaza, oderwanie się od świata zewnętrznego.
Poza pozytywnymi wskazówkami, które systematycznie gromadziłem, ważna jest dla mnie bezpośrednia znajomość osoby wizjonera. Bardzo ważne jest, czy przejawia on prostotę chrześcijańską lub jej nie posiada. Dziwię się, że większość przeciwników Vassuli atakuje jej pisma, choć nie poznała jej osobiście ani nigdy nie uczestniczyła w jej spotkaniach.
Przytoczę jedną z reakcji Vassuli, która uderzyła mnie u niej podczas naszego pierwszego osobistego spotkania. Zapytałem ją, jak długo potrwają te objawienia. Stwierdziła: “Aż do końca twoich dni – powiedział mi – aż do końca. Odpowiedziałam mu: Pośpiesz się”.
Nie odczuwa żadnego lęku przed śmiercią. Przeciwnie, życzy jej sobie, lecz pozostaje gotowa, aby żyć tak długo, jak długo Jezus zechce posługiwać się nią dla Jedności.
Jej reakcja przypomina zachowanie się licznych autentycznych wizjonerów i wizjonerek, których badałem lub zastawiałem pułapkę w tym punkcie. Prawdziwe spotkanie z Chrystusem i Dziewicą powoduje, że blednie dla nich świat, który przemija. A przecież objawienie to nie błogosławiona wizja, lecz łączność krucha, niepełna, dostosowana do człowieka. Wystarcza to jednak, aby wywołać w widzących pragnienie tego, co w górze, a co w wielu wywołuje niepokój i lęk.